Worochta
Kiedy przymierzałem się do opisania Worochty (ukr. Воро́хта), zakładałem, że będzie to stosunkowo krótki i bezbolesny post. Ot, piękne widoki, stary most-wiadukt, dwie cerkwie i skocznia narciarska. na której rozgrywają się imprezy ligi podwórkowej. Jednak przy zbieraniu informacji i zgłębieniu tematu, okazało się że ta niepozorna miejscowość, ma dużo więcej do zaoferowania. Szczególnie kilka zapomnianych polskich postaci i wątków...
Mnie
osobiście na wyjazd do Worochty, zachęciła historia mostów kolejowych,
ciągnących się przez jej dolinę. Dzisiaj już nieczynnych, porośniętych chwastami i samosiejkami. Są to mosty z olbrzymimi przęsłami - sto lat temu
będącymi perełką infrastruktury w tej części Europy. Wjeżdżając do Worochty od strony znanej miejscowości Jaremcze, swoje piękno prezentują najpierw piękne wzgórza porośnięte lasem, droga ciągnąca się z biegiem Prutu, a następnie rozległe połoniny. Ale to co Worochta mam do opowiedzenia i pokazania, to nie tylko piękne widoki i Huculi ze swoimi tradycjami...

Początki miejscowości historycy datują na XVII wiek. Nazwa miejscowości według podań ma wywodzić się od dezertera Michała Worochty, który uciekł z polskiego wojska w 1598 roku i osiedlił się tutaj. W końcu XIX wieku za czasów Cesarstwa Austro-Węgier, Worochta zaczęła się rozwijać jako centrum narciarskie. Specjalne oddziały wojsk cesarskich, odbywały tutaj kurs jazdy na nartach. Na początku XX wieku rozwinięto region pod kątem sportów zimowych. W czasach II RP Worochtę nazywano drugim Zakopanem. Odbywały się tutaj zarówno biegi, jak i skoki narciarskie. Mało
kto wie, że tutaj zbudowano w 1922 roku skocznie narciarską, starszą o
trzy lata od zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, oraz że w tym samym roku
odbyły się w Worochcie pierwsze Mistrzostwa Polski w skokach
narciarskich. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że wygrała je kobieta -
Elżbieta Michalewska-Ziętkiewiczowa. Ustanawiając jednocześnie pierwszy
rekord skoczni 32 m. Dziś jest to postać nieznana, zmazana z kart polskiej historii zapewne
dlatego, że w czasie okupacji niemieckiej podpisała volkslistę,
wyrzekając się jednocześnie polskości.
W dwudziestoleciu międzywojennym, do
Worochty ściągały największe ówczesne sławy narciarstwa takie jak
Birger Ruud (dwukrotny mistrz olimpijski, pięciokrotny mistrz świata w skokach). Organizowano tutaj liczne biegi narciarskie m. in. Szlakiem II Brygady Legionów. Po wojnie w 1960 zbudowano tutaj kompleks sportowy Ukraina, w którym trenowała kadra Związku Radzieckiego. Z tego co znalazłem w internecie, skocznie narciarskie są w stanie agonalnym. Rozgrywają się na nich jedynie konkursy lig młodzieżowych z regionu.
 |
Worochta, skoczek narciarski - okres II RP, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. |
Nietrudno w Worochcie dzisiaj odnaleźć budynki dawnych pensjonatów i
zajazdów, które powstawały, wraz z rozwojem turystki w regionie. Niegdyś licznie odwiedzane przez gości i turystów dzisiaj
stanowią jedynie cień tamtego okresu.
 |
Współczesny widok, jednego z przedwojennych pensjonatów. |
Bez trudu odnalazłem powyższy budynek na przedwojennej fotografii. Znajduje
się na drugim planie, w prawej części poniższego zdjęcia. Niestety nie udało mi się ustalić
jego wcześniejszej nazwy. W pierwszej kolejności nie zainteresował mnie swoją dawną, drewnianą
architekturą, lecz mnogością anten satelitarnych. Swoisty miszmasz przeszłości i teraźniejszości, widok niestety kiczowaty, ni jak nie komponujący się z architekturą krajobrazu.
 |
Wiadukt w Worochcie, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. |
W Worochcie możemy dzisiaj znaleźć będące już zabytkami architektury, wiadukty kolejowe. I nie mam na myśli tych współcześnie używanych, chociaż przejażdżka tą trasą lokalnym pociągiem, uchodzi za turystyczną atrakcję. Mnie do Worochty przyciągnęła historia już ponad stuletnich wiaduktów kolejowych. Powstały one jeszcze za czasów Cesarstwa Austro-Węgier, a głównym ich architektem był Polak - Stanisław Rawicz-Kosiński.
 |
Wiadukt w Worochcie, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. | | | | | | | | |
 |
Teraźniejszość i przeszłość karpackich kolei. |
Decyzja o budowie magistrali łączącej Królestwo Węgier z Galicją Wschodnią zapadła w 1890 roku. Trasa miała łączyć Stanisławów z Marmaros-Szigiet na Węgrzech, a realizację projektu powierzono Kosińskiemu. Największym wyzwaniem był odcinek trasy przed węgierska granicą. Był to teren górzysty z wijącą się w dolinach awanturniczą rzeką Prut. Na uwagę zasługują trzy mosty (jeden z nich w Jaremcze z największym ówczesnym, kamiennym przęsłem w Europie), wiadukt, oraz trzy tunele, z których najdłuższy miał 1200 metrów. Przy budowie zastosowano łukowate konstrukcje z kamienia, które do dzisiaj imponują rozmiarem, kunsztem i pięknie komponują się z krajobrazem. Budowa trwała pięć lat, a jej wyniki były na tyle innowacyjne, że przyciągały inżynierów z całej Europy, którzy wzorowali się na nich i stosowali je potem m. in. w Alpach. Niestety dziś zapomniany, nie mający zasłużonego miejsca w polskiej historii Stanisław Rawicz-Kosiński, ponad sto lat temu był w swoim zawodzie swoistą gwiazdą na skalę europejską.
 |
|
Z zabytków należy wymienić jeszcze dwie drewniane cerkwie, obrządku greko-katolickiego. Pierwsza pochodząca z XVII wieku pw. Narodzin Matki Bożej (ukr.
Різдва Богородиці), znajduje się na wzgórzu w północnej części wsi. Została przetransportowana do Worochty w 1780 roku, z okolicznej wsi Jabłonica (ukr.
Яблуниця). Zbudowana bez użycia gwoździ. W czasie II wojny światowej została zamknięta dla wiernych, a jej budynek przekształcono na stajnię. Odrestaurowana w 1970 i poświęcona w 1994 roku, otwarta dla wiernych w soboty i niedziele.
 |
XVII-wieczna cerkiew pw. Narodzin Matki Bożej. |
Druga greko-katolicka pod tym samym wezwaniem jest młodsza, zbudowana w
latach 1924-1929. Także ciekawa, pod względem sakralnej
drewnianej architektury. Już z blaszaną kopułą, pięknie mieniącą się w
promieniach słońca.
 |
Cerkiew pw. Narodzin Matki Bożej, pobudowana w latach 20-tych XX wieku. |
W Worochcie spędziłem około trzech-czterech godzin, jednak warto jej poświęcić więcej czasu. Oprócz wymienionych obiektów można zobaczyć kościół katolicki z początków XX wieku, oraz wspomniane skocznie narciarskie, których zdjęć niestety nie posiadam. Do pieszych wędrówek zachęcają góry. Niedaleko od wsi znajduje się baza
Заросляк, z której rozpoczyna się szlak na najwyższy szczyt Ukrainy - Howerlę. Myślę, że warto także przejechać się tamtejszą koleją, której uroki jazdy są chwalone w internecie. Na koniec zamieszczam (średniej jakości)
film, nagrany z perspektywy nieczynnego wiaduktu, biegnącego równolegle z współczesną trasą.